Kolejne starania


Założyłam trochę profili w internecie, nawet profil z rysunkami, ale nie wiem jak promować swoją twórczość. Nie jest tajemnicą, że pisanie i rysowanie to jedyne zajęcia, które mogłabym przekuć w pracę, ale obawiam się, że wszystko, co wrzucę do internetu, zniknie w jego nieskończonych zasobach i nikt się nawet na to nie natknie. Czuję pustkę, brak spełnienia, żal -  gorzki miks wszystkich tych rzeczy. Nie mogę się nadziwić, że innym się udaje nawet bez wielkich starań, a ja zawsze zostaję  gdzieś z tyłu, z coraz mniejszymi możliwościami zmiany swojej sytuacji. Niby się staram, ale nie nadgonię straconych lat. Straciłam poczucie własnej wartości. Balansuję między załamaniem się a próbami trzymania się w karbach, ale nawet jeśli jeszcze trochę się trzymam, to już ledwo. Przyjaciółka czuje się podobnie - nawet gdy próbujemy się nawzajem podtrzymać na duchu, to i tak widać, że nie ma prostego wyjścia z tej sytuacji ani prostych słów, które powinno się mówić, by poczuć się lepiej.

Zamówiłam trochę książek przez internet - kiedyś czytałam pasjami, a teraz trudno mi się w cokolwiek wciągnąć. Nawet, gdy coś mi się bardzo podoba jak nowo odkryta przeze mnie seria fantasy autorstwa Robin Hobb, to nie czerpię z tego takiej radości, jaką mogłabym czerpać. Czasem trudno mi się przyswaja czytany tekst i mam problemy z koncentracją uwagi. Po prostu nawet, gdy robię rzeczy, które lubię, ciąży nade mną jakiś egzystencjalny niepokój. Widzę, że nie mam jak się dalej rozwinąć i to mnie dobija. Mam ambicje i chciałabym je realizować jak wszyscy. Ale z której strony bym się obejrzała, zawsze natykam się na ścianę. Powiedzieć, że to boli to za mało. Zapomniałam już jak to jest z czegoś naprawdę się cieszyć i śmiać się prawdziwym śmiechem, zamiast wymuszonym. Mogłabym pisać dłużej o tym jak się czuję, ale to nie miejsce i czas na tyle prywaty. I tak sporo już się uzewnętrzniłam.

Brak komentarzy: