Ten wpis będzie dotyczył jednego z moich hobby, jakim jest spisywanie historii. Dlaczego lubię pisać opowiadania? Na ten stan rzeczy złożyło się pewnie wiele czynników, ale kilka od razu nasuwa się na myśl. Nauczyłam się czytać i pisać szybciej niż moi rówieśnicy - wystarczało, że śledziłam wzrokiem tekst czytany mi przez mamę i to pomagało mi zrozumieć jak czytać. Czytałam już sama proste książki dla dzieci przed pójściem do podstawówki. W trzeciej klasie szkoły podstawowej zainspirowałam się baśniami, głównie Andersena i Braci Grimm, bo przyciągały mnie swoim tajemniczym klimatem.
![]() |
| Moja OC- Sorena też interesuje się baśniami. Lubi Małą Syrenkę. Przypadek? Nie sądzę. |
Miałam zeszyt, w którym pisałam sobie własne wersje znanych baśni, na przykład zmieniając zakończenie czy niektóre szczegóły z oryginalnych historii. Któregoś razu spisałam sobie tego rodzaju historie na osobnych kartkach i zapomniałam potem, że włożyłam te karteluszki do książki z baśniami, wypożyczonej ze szkolnej biblioteki. Pani bibliotekarka znalazła moją radosną twórczość - trochę się zawstydziłam, że ją przeczytała, ale ona była pod wrażeniem, że sama w młodym wieku pisałam swoje wersje baśni. Od tamtej pory zeszyty, w których spisywałam jakieś swoje dziecięce historyjki były mi niezbędne jak masło na kromce chleba. Wychowawczyni z podstawówki zauważyła do czego mnie ciągnie i czytała nieraz na głos całej klasie stuff, który stworzyłam. Za pisanie, recytację i rzeczy, związane z literaturą zbierałam dobre oceny. Zapytana o to, kim chciałabym zostać w przyszłości, odpowiadałam, że pisarką. Podobała mi się sama idea przelewania na papier historii, tworzenia postaci, które zachowywałyby się całkiem ludzko, pomimo bycia wytworem fikcji. Pisząc mogłam rozwijać swoją wyobraźnię, mieć kontrolę nad tym, co chcę stworzyć i w jaki sposób opisać. Od najmłodszych lat byłam dla siebie bardzo wymagająca w tym zakresie, bo z jakiegoś powodu chciałam wykształcić sobie jak najbardziej staranny charakter pisma i za skreślenia w zeszycie karałam siebie koniecznością spisywania danego fragmentu od nowa, tym razem ładniejszym pismem.
![]() |
| Przerywnik na Sorenkę i Zena. Kanonicznie pewnie nigdy by się nie spotkali, a jednak doczekali się opowiadań, w których są parą. Taki już urok OC-ków. |
Pisanie to dość specyficzne hobby - niewiele dzieci sięga po dłubanie w zeszytach w innych okolicznościach niż odrabianie pracy domowej. Ale dla mnie pisanie było czymś naturalnym - zainspirowana historiami, które przeczytałam, chciałam tworzyć własne. W okolicach gimnazjum stworzyłam serię opowiadań o czterech przyjaciółkach, przeżywających szkolne perypetie. Były to cztery historie, każda z perspektywy innej bohaterki i razem tworzyły pewien cykl, pomimo bycia dość krótkimi opowiadaniami. Każde miało, z tego, co pamiętam, około piętnastu stron. Te opowiadania były typowymi obyczajówkami, opowiadającymi o szkolnych problemach, konfliktach - miały też sporo humoru. Bohaterki miały swoich chłopaków, swoje hobby - jedna z przyjaciółek była siatkarką i flirciarą, inna lubiła rysować itp. Szkoda, że nie mam już tych tekstów, bo były lekkie, zabawne i dobrze oddające nastoletnie problemy (w końcu sama byłam nastolatką, gdy je pisałam). Niestety wtedy jeszcze rzadko myślałam, by zabezpieczać pisane na komputerze rzeczy przed skasowaniem. Sama też niektóre rzeczy usuwałam, będąc niezadowolona z ich jakości, ale akurat opowiadania o tych przyjaciółkach chętnie bym zachowała. Oprócz tej serii, pisałam inne obyczajowe historie, a z czasem zaczęłam do nich włączać elementy fantasy. Na studiach przestałam pisać opowiadania, bo wypluwając z siebie tak wiele naukowych referatów, nie miałam już energii, by pisać coś dodatkowo. Po studiach powróciłam do pisania opowiadań i teraz właściwie przypada okres, w którym piszę najwięcej w życiu. Po drodze przydarzyła się pandemia koronawirusa i chyba po prostu potrzebowałam znowu pisania, by oderwać się od rzeczywistości.
![]() |
| Jeszcze jedna odsłona Soreny jako postaci z Final Fantasy |
Cieszy mnie, że moja przyjaciółka Karolina również lubi pisać - dzięki temu mogę bez żenady podsyłać jej kolejne rozdziały swoich opowiadań, a ona dzieli się ze mną tym, co sama stworzy. Wymieniamy się często opiniami, dyskutujemy i żartujemy o naszych postaciach, co jest dodatkowym bonusem, towarzyszącym pisaniu opowiadań. Zresztą to Karolina pokazała mi, że postaci, o których piszę w opowiadaniach nie muszą zostać wymyślone tylko na potrzeby jednej historii, a potem zapomniane. Wcześniej miałam właśnie takie podejście do OC-ków - były dla mnie tylko przekaźnikami fabuły. Ale okazało się, że można zdecydowanie poszerzyć rolę postaci, tak by wykraczała poza spisany tekst. Karolina swojego głównego OC-ka - Zenarda Sarresa odtwarza przy wielu okazjach, na przykład stworzyła go w kreatorze postaci w grze Final Fantasy i nim gra. Można? Można. Moją główną postacią stała się Sorena Lonning - łatwo mi się w nią wczuć, nie jest bardzo angstową czy złożoną bohaterką,należy do tych raczej komfortowych, bezpiecznych postaci. Spisałam już jej historie (niektóre bardziej, niektóre mniej kanoniczne). Znalazła też swoje miejsce na wielu moich rysunkach i ilustracjach. A pomyśleć, że powstała pierwotnie tylko dlatego, że potrzebowałam głównej postaci do mojego fanfiction z uniwersum Tourabu... No ale o OC-kach będą oddzielne wpisy - tutaj tylko pobieżnie nakreśliłam temat.
Podsumowując, pisanie jest dla mnie przepustką do świata, w którym wszystko może się zdarzyć - tworzę dramatyczne wątki albo humorystyczne, w zależności od mojego kaprysu. Nawet jeśli nawiązania w moich opowiadaniach są zrozumiałe tylko dla mnie i mojej przyjaciółki, to nie widzę w tym problemu, bo moje obecne opka powstają właśnie dla nas obu jako swoista strefa komfortu. Ode mnie zależy czy w przyszłości zredaguję te opowiadania tak, by nadały się dla szerszego grona odbiorców czy po prostu zostaną dla mnie. Nie ukrywam, że chciałabym wydać choć jedną książkę - to naprawdę, by mnie spełniło, bo pisanie jest moją pasją od najmłodszych lat, ale nie mam oczekiwań. Z niektórymi rzeczami się poddałam, z innymi nie - ważne, by jakoś się odnaleźć w tym szalonym świecie. Introwertycy, do których w końcu się zaliczam, nigdy nie mieli w nim łatwo. Z pisaniem mam hate-love relację, bo często się frustruję i kwestionuję jakość tego, co piszę, ale nadal potrzebuję pisania. I wygląda na to, że jeszcze długo będę go potrzebować. W następnym wpisie na tym blogu postaram się rozwinąć temat OC-ków.




3 komentarze:
Hon hon hon czuję się wyróżniona razem z Zenkiem :D (zawsze się czujemy, zresztą czy to normalne pisać o nim jako o człowieku? A bieda, będę bo mogę). Rozpitala mnie odrobinę sam fakt, że zaczęłaś w młodym wieku pisać ficzki do baśni i spójrz na siebie teraz: dalej piszesz ficzki. :D Co w naturze to nie zginie, chociaż ze mną było podobnie, ale o tym wiesz.
Bawi mnie dalej do tej pory jak Gośka mi o tobie opowiadała i mówiła, że byśmy się dogadały bo ty też piszesz opka i jej nimi spamisz na gadu gadu i ma ich dosyć. XD Jakoś ten komentarz został w moim serduszku do tej pory po tylu latach i bawi mnie to, że tak długo musiałam ją błagać by nas zapoznała i nie żałuję. :"D No ale ja się trochę zagalopowałam i już wracam na temat: cieszę się, że przestałaś postrzegać Ocki jako "przenośnik fabuły" (or fapuły hehe if you know what i mean), no jakoś po prostu to pokazuje, że są bardziej ludzkie i w ogóle. Zresztą to ogromny temat na który mogłabym gadać godzinami co już zresztą robię - Smażonek, hehe. :D Pandemia to w ogóle był dziwny okres (napisałabym i dalej jest no ale ponoc kovidek poszedł na wakacje) - ty zaczęłaś swoje ficzki, ja zaczęłam swój długi ficzek, który zakończyć się nie może do tej pory (ah, ten dresik na drzewie) i też świetnie rozumiem frustracje z pisania. Trochę coś jak jest zajebiste, ale potem sobie myślisz: eee może by było lepiej jednak usiąść na rękach i tego nie pisać, ale nie możemy się poddawać (ja wiem, że to śmiesznie brzmi z mojej klawiatury JA WIEM). A co do nawiązać: gładkie masełko. Oya. No i: "Nie Michanie, nie pokaże ci swojej muszli" :"DDDD I swear wyryję to sobie gdzieś na ścianie albo blogasku one day.
Haha, rzeczywiście ta forma pisania przeze mnie za dzieciaka stuffu była formą pewnego rodzaju fanfiction, jak tak o tym pomyśleć. Ciekawe spostrzeżenie. Co do Gosi, to ja wiedziałam już potem doskonale, że ona tych opowiadań, które jej podsyłałam nie czytała, ale cóż. Nie każdy musi podzielać moje, mało popularne, jakby nie patrzeć, zainteresowania. Also nie wiedziałam, że prosiłaś ją, żeby nas ze sobą zapoznała. Myślałam, że ona tak na spontana, nie pytając nikogo o zdanie, postanowiła mnie do ciebie przyprowadzić. Pamiętam jak się wzbraniałam - prosiłam, żeby innego dnia zapoznała nas, ale już jak się pierwszy raz nawet z tobą zobaczyłam to złapałyśmy temat. Bo szybko wyszło, że mamy wspólne zainteresowania. Co do OC-ków to rzeczywiście pod twoim wpływem zmieniłam do nich podejście i taka Sorena, Eichii i spółka zostali ze mną na dłużej, nawet w przestrzeni pozaopkowej i w sumie mnie to cieszy. Zaczęli żyć trochę swoim własnym, choć fikcyjnym życiem. :p Wiem, że temat OC-ków jest obszerny, ale my się nigdy w sumie nim nie męczymy. A dla mnie to wręcz zaszczyt, że mogłam dowiedzieć się czegoś o twojej głównej postaci - o Zenie, bo jest unikatowy i wczuwam się w jego postać. Gdyby to była inna postać niż Zenon to nie byłabym w nią tak zaangażowana, ale właśnie on ma w sobie coś takiego wyjątkowego, że nawet jak go zakwestionuję, to za chwilę ponownie jestem pod wrażeniem jego postaci. Masz inne podejście do OC-ków niż ja, bo ty wolisz dać swoim bohaterom dramatyczne problemy, a ja moim - przynajmniej tym głównym jak Sorena, tych problemów oszczędzam. Ale niezależnie od podejścia, pisanie to też pewna forma terapii - forma gładka jak masełko, if you know what I mean. :p
No nie nie każdy musi podzielać, dlatego nigdy nikomu nie słałam swoich ficzków imo, a miałam do tego swój nieżyjący już blogasek na onecie a nawet parę </3 Nah, sama z siebie to mi zaczęła o tobie opowiadać jak się dowiedziała, że lubię rysować i pisać chyba też (możliwe że jej coś wspomniałam) i mi zaczęła mówić, że świetnie byśmy się prawdopodobnie dogadały. Herp derp :D. Kurczę tak teraz myślę i nie wiem czy to była majówka, czy po prostu wakacje, bo pamiętam że było: "Karolina Gosia przyszła z gościem" and i was like: wat jestem w piżamie chyba po powrocie ze wsi to było. XD Not sure now even, but still funny. Bawi mnie sam fakt, że z marszu od razu znalazłyśmy wspólny język. XD
Cieszę się, z życia twoich ocków, a najbardziej chyba Eiichiego. :""D Te dziecie armaniego - mam dla niego specjalny spot w moim sercu. :"D Oui. Jakieś te twoje ocki są comfy i swojskie. Aż zbyt swojskie mogłabym rzec ahahaha. To mi w sumie przypomniało jak kiedyś chciałam mieć comfy character i w ogóle i mieć z kim pitolić na ten temat i czułam lekkie uczucie zazdrości widząc tych wszystkich ludzi, którzy sobie robili story z ockami, now here we are. X"D Im not even ashamed of that. Weź nie mów że czujesz zaszczyt, że poznałaś Zenka, bo mi aż dziwnie. Do tej pory szczerze mówiąc dziwię się, że przyciągnął twoją uwagę, bo nie sądziłam, że do tego dojdzie: a zobacz jakie ładne pozory sprawiał na początku opka, dziad jeden francuski. Co do podejścia: on jako jedyny ma takie natężenie wszystkiego XD Z ocków i mean, no ale: bohater sponiewierany to +10 punktów do zajebistości. Ja się cieszę, że jednak powstały twoje ocki (dzidziusie patrząc pod kątem stażu :D) i że są ludzkie i nie przesadzone. Drwalo-grzybiarz Gilmo btw. XD
Masełko gładkie jak ta lala oya~. Chociaż z tą formą terapii wiesz jak to bywa ;p
Prześlij komentarz