Kulisy moich opowiadań

Pomyślałam, że stworzę wpis, dotyczący postaci z moich opowiadań. W poprzednim wpisie na tym blogu mówiłam o moim podejściu do pisania historii, a teraz skupię się na samych postaciach. Uporządkuję ciekawostki i fakty o moich bohaterach i sama może w końcu zdecyduję, co jest dla nich kanonem. Zacznę od Soreny Lonning, mojej głównej OC. Pomysł na nią narodził się właściwie dlatego, że potrzebowałam protagonistki do mojego fanfiction z uniwersum Tourabu. Wyobraziłam ją sobie jako wysoką kobietę, w połowie Japonkę, w połowie Norweżkę o czarnych włosach, które splata w jeden lub dwa warkocze. Jako pół-Azjatka miała jasną karnację i lśniące, ciemne włosy, ale oczy zdradzały jej europejskie korzenie. Miały migdałowy kształt, ale niespotykany w Azji turkusowy kolor. Typowym elementem wyglądu Soreny jest też noszona przez nią biżuteria z motywem motyla, a czasem drobne wstążki we włosach z perłami. Początkowo chciałam zrobić z Soreny niepoprawną flirciarę, aktoreczkę, która pod wyniosłą postawą i gierkami skrywa wrażliwszą stronę. Chciałam pokazać, że trudno jej odnaleźć się wśród ludzi, dlatego, że całą swoją młodość spędziła z nosem w książkach i przez to już potem mogła tylko wchodzić w role, których oczekiwali od niej inni. Miała być impulsywna i nieco teatralna. Sporadycznie pokazywała swoją buntowniczą stronę (na przykład w czasie studiów nosiła koszulki z motywami ulubionych zespołów, miała krótkie włosy i bardziej rockowy styl). Ostatecznie Sorena jest nieco nieprzystowaną społecznie bohaterką, która nieustannie aspiruje by dorównać swojej matce, która zginęła w wypadku. Sorena chce sprawiać wrażenie przyjaznej i wesołej i choć z natury rzeczywiście jest dość pogodna, to jednak często czuje się niepewnie. Wynika to z tego, że była tłamszona przez ojca, a potem przez narzeczonego - Eichiiego.

Od czasu do czasu na tym blogu pojawią się grafiki, budujące klimat. Motyw jelenia na stałe wpisał się w moje opkowe lore.

Soreny jest wszędzie pełno - ma wiele zainteresowań, od pieczenia ciast, przez jogę, na florystyce kończąc. Jest marzycielką - lubi skandynawskie baśnie i przywiązuje uwagę do detali, takich jak albumy ze zdjęciami, przez co może być odbierana jako nieco infantylna. Kanonicznie wykłada historię Japonii na uniwersytecie w Tokio i jest szanowana przez studentów, choć zdarzają jej się wpadki z powodu jej roztargnienia. Dzieciństwo spędziła w Norwegii, gdzie była członkiem kółka teatralnego - w przyszłości chciała zostać aktorką. Na potrzeby fanfiction z Tourabu Sorena ma dar widzenia historii Japonii i ożywiania przedmiotów o historycznym znaczeniu. Sorena zna pięć języków: norweski, szwedzki, niemiecki, japoński i angielski. W głównej wersji swojej historii rozstała się z Eichiim Amamiyą, ale w opowiadaniu o Latrei i Gilmorze, gdzie Sorena jest poboczną postacią, Lonning i Amamiya są razem. Niekanoniczne elementy związane z Soreną obejmują to, że w pewnym punkcie fabuły padła ofiarą ataku nożownika i potem miała blizny, ukrywane z pomocą technologii/ magii w zależności od wersji historii. Miała bać się katan, których strzegła w cytadeli, a którym nadała ludzką postać. Sorena w crossoverach z Tourabu ma słabość do Shokudaikiriego Mitsutady i jest w związku z Zenardem Sarresem. Ma wiele cierpliwości i zrozumienia dla bliskich jej ludzi, niezależnie od rozmiaru traumy, z jaką ci się mierzą. Jeśli ktoś szanuje ją i daje jej dużo wolnej przestrzeni, by mogła rozwijać swoje pasje i karierę, Norweżka odwdzięcza się takiej osobie. Potrafi skłonić ją, by się przed nią otworzyła i okazuje jej wsparcie. Sorena unika otwartych konfrontacji bo kojarzą jej się z jej ojcem - awanturnikiem. Pupilem Soreny jest szary Maine Coon - Fukushima.


Skoro napisałam o Sorenie, nie mogłabym pominąć Eichiiego - jej narzeczonego, który tylko pod wpływem rad mojej przyjaciółki nie stał się tak negatywną postacią, jaką miał być. Pierwotnie miał być snobem, który narzucał Sorenie swoją wizję świata i z którym ostatecznie się rozstała. Miał szukać na Sorenie zemsty za to, że zniszczyła jego wizerunek, zostawiając go przed ołtarzem. Cała jego miłość do Soreny miała być toksyczna i zaborcza. Ostatecznie Eichii przez pewien czas był snobem, ale z czasem zauważył, że dbanie o pozory sprawia, że człowiek szybko się wypala. Niestety nie odzyskał Soreny, która związała się z Zenardem. Eichii od tej pory próbuje ustrzec innych przed błędami, które sam popełnił, bo nie chce, by żyli w takim napięciu, w jakim on wcześniej trwał. Pod wpływem wymagających rodziców, stał się perfekcjonistą - myślał, że ustrzeże ich przed rozwodem, ale oni ostatecznie zostali razem tylko dlatego, że dbali o zachowanie pozorów. Dobro syna nie było dla nich priorytetem i nie doceniali jego starań, mimo że poświęcał mnóstwo czasu na naukę. Eichii jest pasjonatem historii i Sorenę poznał na wspólnych studiach. W crossoverze z Tourabu on i Sorena byli połączeni technologicznym czipem, co chroniło Sorenę przed utratą wspomnień. Eichii jest naukowcem, ale ceni sobie stylowe imprezy i otaczanie się błyskotliwymi ludźmi. Ma ripostę na każdą okazję - jest zawsze uśmiechnięty i przyciąga do siebie ludzi. Lubi sprzeczać się z Zenardem. Ma swoje naukowe autorytety i lubi pisać naukowe artykuły i książki. W przeciwieństwie do Soreny, zna francuski i często żartuje z Zenardem w tym języku, bo wie, że Norweżka nie zrozumie o czym mówią. Eichii ma jasnobrązowe, nieco dłuższe falowane włosy, szaroniebieskie oczy, piegi i kilka pieprzyków na twarzy.

Ilustracje w azjatyckim stylu zawsze przyciągały mnie egzotycznym klimatem.

Zagłębiając się dalej w temat OC-ków mam garstkę bohaterów z opowiadania, którego akcja toczy się w królestwie Ionu. Wciąż nie wymyśliłam nazwisk dla tych postaci. Latrea gra tam pierwsze skrzypce - jest dwudziestokilkuletnią, jasnowłosą damą dworu. Ma bursztynowe oczy i piegi, ale jej dziewczęcy, niewinny wygląd stoi w kontraście do jej temperamentu. Jest poważna, bezpośrednia i sięga po to, czego chce, nawet jeśli jest to romans z królem Darenem. Ma dar przywołania smoczej matki, będącej w stanie potencjalnie rozwiązać problemy społeczności Ionu. Latrea zostaje naznaczona pieczęcią maga przez Gilmora i od tej pory ich losy się splatają. Nie będę w tym miejscu streszczać fabuły opowiadania - dość powiedzieć, że Latrea to zdeterminowana kobieta, może nie zawsze łatwo jest ją lubić, ale z pewnością jest niezależna. Ma też emocjonalną stronę, którą okazuje przy Gilmorze. W pewnym punkcie fabuły traci głos, a gdy nawet go odzyskuje, to jest on już trwale uszkodzony - rwie się i nie pozwala Latrei w pełni się uzewnętrznić. Gilmor to mag smoczego cienia, z pozoru chłodny i zdystansowany, ale w gruncie rzeczy jest naprawdę ciepłym człowiekiem. Ma bardzo jasną karnację, krucze włosy i szare oczy. Wysoki i przystojny, przyciąga uwagę innych swoją charyzmą. Pod koniec opowiadania on i Latrea mają psa wilczura. Gilmor przygarnął pod swój dach ciotkę Latrei - Zylę, zanim jeszcze wiedział o tym, że te są spokrewnione. Zyla to jedna z moich ulubionych pobocznych postaci - jest ekscentryczną staruszką, która swata młodych i zachęca ich, by żyli pełnią życia. Jest młoda duchem, bezpośrednia i nieco "savage" - szybko stała się dla mnie komfortową postacią.

Wracając jednak do Gilmora żyje on w cieniu swojej straconej miłości, boi się angażować w związek z Latreą, bo nie chce ponownie przechodzić przez stratę. Wyraża samego siebie głównie w gestach: gotując dla przyjaciół i okazując im milczącą troskę. Jest melancholijny i żyje przeszłością. To samotnik, który dużo czyta i spędza czas w swojej kuchni, gdzie czuje się komfortowo. Jakby tego było mało moje postacie jak Latrea i Gilmor zostały przeniesione do opowiadania, dziejącego się we współczesności, napisanego przez moją przyjaciółkę. Zabawnie jest czytać o Gilmorze pracującym w kwiaciarni i jeżdzącym na rowerze. Jeśli chodzi o uniwersum Ionu jest jeszcze Leticia - rudowłosa dziewczyna z wadą postawy, zakochana w starszym mężczyźnie (na potrzeby tego opowiadania - w Zenardzie). Jest wrażliwa i zazdrosna, miesza (świadomie lub nie) w życiu innych bohaterów. Ten wpis byłby zbyt długi, gdybym rozpisała się o każdym OC. Uwzględniłam te najbardziej rozbudowane postaci. Muszę przyznać, że tworzenie historii o nich jest zabawne samo w sobie.

Moja przyjaciółka chętnie dopasowuje do moich postaci rzeczy, które jej się z nimi kojarzą i w ten sposób taka Norweżka jest czasem nazywana w naszych humorystycznych rozmowach "Maślaną królewną", "Księżniczką reniferów", Eichii - "Smażonem" lub "Guccim" a Gilmor "grzybiarzem" czy "rowerowym drwalem". Moje opowiadania z czasem nabierają coraz to nowych, niespodziewanych nawet dla mnie kontekstów. Rozrosły się o wiele wątków i mam nadzieję, że jeszcze długo nie zabraknie mi pomysłów, bo lubię pisać i trudno by mi było znaleźć lepszą odskocznię od rzeczywistości niż pisanie właśnie. Jestem zadowolona z tej notki, bo daje ona szersze spojrzenie na stworzonych przeze mnie bohaterów i porządkuje fakty o nich. Myślę, że taki wpis był potrzebny na tym blogu.

2 komentarze:

Shisune_Knightblade pisze...

ROWEREM ALE NIE PEDAŁEM XDDDDDDDD To chyba najlepszy błąd jaki mi się przydarzył w karierze opek (przemilczmy tego Michana w dresiku). Mówiłam ci, że nie wiem jak ja to skomciuje i nie wiem. :D Może od poczatku:
Boże, pamiętam jak wprowadziłaś Sorenkę do opka i szczerze powiedziawszy nie przepadałam za nią o czym ci chyba powiedziałam nawet: wydawała się próżna i zapatrzona w sobie, and i was like: "Wait whaaat, to ja mam ją polubić"? Look at me now :D Dziadówa się pojawia w każdym opkiem z Zenkiem a przy okazji Eiichi. Ale się porobiło. Dałaś jej taki wstęp, że myślałam, że jest w ogóle inną osobą niż się wydawało niż jest (Zenon z początku opka pozdrawia :D) a potem miałam małego mindfucka i koniec końców ją uwielbiam. Jest bardzo specyficzna but fun. :3 Chociaż i tak mam wrażenie, że nie potrafię jej oddać w opkach/rysunkach, więc przyjemniej mi się o niej czyta od ciebie ofc. I cieszę się, że razem z resztą nie zostali zapomnieni, hehe.
Co do Eiichiego: HO BOI, PAN SMAŻONEK. KEKW. Nie wiem why, ale zawsze ma u mnie special place in my heart for whatever reason. :D Dumna jestem z tego, że zaliczył chara development i nie stał się jakimś... mafiozą. cough cough. On jest tak flexible, że ho boi. Nie wiem jak go stworzyłaś (znaczy no niby wiem hehe), ale ma w sobie coś takiego przyciągającego i micha mi się sama cieszy. Especially jak się żrą z Zenkiem. XD Po francusku. No homo, bro.
Następnie Latrea i Gilmo: uh, wiesz jak mnie końcówka zabiła prawda? :D Wiesz o tym prawda? Prawda? :DDDD (never forgetti btw) Nie będę pisała o ksywce naszej royal pani bo to na łamach komciów by wyglądało zabawnie i out of context totalnie - lubię wszystkie twoje ocki imo bo wiadomo że są różne i się świetnie uzupełniają. Lubię też drawala grzybiarza :D się jakoś zrodziło randomowo i zostało, jednakże GILMOR TO ROWER ALE NIE PEDAL NA PREZYDENTA. Cicha woda brzegi rwie, co. A co do Latrei: podsumuję to krótko i wymownie i mnie zrozumiesz: dzieciak. Dziękuję za uwagę. XD
Jak już jesteśmy przy Ionie to mnie ruda zawsze rozbawiała swoją manipulacją (albo próbami bo to zbuntowane dziecie i niezrozumiałe) oraz jej... dilfowym gustem. No bo nie wiem jak mam inaczej podsumować Zenka akurat w tym kontekście. : D W sumie ona lubi dilfów. I jest ruda, a co rude to bywa wredne. ;p
No i na koniec: Yagenowa. :DDDD Jezusie, ja wciąż nie wierzę, że powstała przypadkowo przez ten jeden jedyny fanart. Dla mnie na zawsze pozostanie Yagenową.
No i co do odniesień: jest ich tyle, że można by było zrobić o tym osobny wpis i nikt oprócz nasz by go wciąż nie rozumiał. XDD Uwielbiam wszelke inside jokesy i ksywki dla naszych ocków ( no i Michana... ten to musi mieć przejebane, also Nikola i Hasebe :D) Chociaż ten Gilmo rower póki co przebija wszystko. No i maślana królewna, a tehc to tehc.

Leśny Bambi pisze...

Oj dobre masełko, dobre. Na charakter Sorenki składa się wiele czynników i można ją dowolnie interpretować. Ja doceniam to jak ją przeniosłaś do swoich opowiadań i myślę, że przedstawiasz ją zgodnie z tym, co miałam na myśli, przy okazji jeszcze dodając coś od siebie mnie zaskakując tym jak ją interpretujesz. Pod tym względem najbardziej mnie zdziwiła scena z Twojego głównego opka, gdzie Sorena wylała wino na Zenka. Ye, na początku miała być mniej comfy i niekoniecznie taka do polubienia, więc się nie dziwię Twoim pierwszym wrażeniom. Ja najpierw o Twoim Zenku myślałam, że taki cheerful i beztroski, a się okazał zupełnie inny niż pierwsze wrażenie mówiło. Wszystkiego można się dowiedzieć wraz z chara developmentem danej postaci. Co do Eichiiego - to rzeczywiście jest flexible, a przy tym elegancki i błyskotliwy, ale i tak nie myślałam, że przyciągnie Twoją uwagę. Bawiło mnie, kiedy pytałaś czy będzie coś więcej o nim w moich opowiadaniach. Też lubię te wszystkie nawiązania i memy, które się wytworzyły wokół naszych opowiadań. Memiczny dzieciak Latrei. ;p Nie ma dzieciaka, ale jednak ma - któż to może wiedzieć. Gilmo be like: Na Boga, Latrea. Tylko cię przytuliłem. Jaki dzieciak, na miłość boską?
Co do zakończenia opka o Ionie, to wiem, że zrobiło na Tobie wrażenie i wywołało emocje. Na początku nie byłam przekonana, myślałam, że zakwestionujesz to zakończenie, a jednak się sprawdziło. To teraz już wiesz jak ja się czuję, czytając niektóre smutne wątki w Twoich opowiadaniach. Jesteśmy kwita. Also motyw bransoletki, łączący Zenka i Norweżkę Ci się bardzo spodobał. Teraz mi się przypomniało to. Czasem zwracasz uwagę na elementy, które mi się wydają mało istotne. Lubisz detale. Muszę uważać, bo jak będą luki w fabule moich opowiadań to na pewno szybko je wyłapiesz. :)